15 marca 2021

Dalsze próby naturalnego farbowania - marzanna barwierska

Remont w mojej kuchni trwa w najlepsze, chociaż najlepsze w nim są częste wyjazdy do Lublina. Podczas jednego z nich postanowiłam odwiedzić znany mi dobrze sklep Hobby-Wełna. Można tam znaleźć głównie to, co łączy się z obróbką i przetwarzaniem wełny właśnie. Ale nie tylko. Obok krosien tkackich, akcesoriów do filcowania, różnego rodzaju przędz i czesanek, są też barwniki do naturalnego farbowania, które można wykorzystać nie tylko w pracy z wełną. Pomyślałam, że skorzystam z okazji i wypróbuję roślinę, z którą raczej nie będę miała możliwości zetknąć się podczas wiosennych i letnich wędrówek po łąkach. Mój wybór padł na marzannę barwierską.

Marzanna barwierska (Rubia tinctorum) to kilkuletnia roślina baldaszkowa, bliska krewna marchwi, występująca w południowo-wschodniej Europie oraz Azji Zachodniej i Środkowej. Dawniej powszechnie uprawiana w celach farbiarskich i farmaceutycznych. Jest jedną z najpopularniejszych roślin wykorzystywanych do naturalnego farbowania tkanin. Znana pod wieloma oryginalnymi nazwami: barwica, brocz, czerwone korzenie, czerwony gryk, marzanka, marzanna, marzka. W XIX wieku miała podstawowe znaczenie dla przemysłu barwierskiego, dużo mniej powszechna była w kulturze ludowej. Właściwości barwiące posiadają korzenie rośliny, w których gromadzą się barwniki czerwone (alizaryna, kwas rubertynowy oraz purpuryna, pseudopurpuryna i inne). Służą one do otrzymywania ciepłych różów, czerwieni, karminów, fioletów, brązów, odcieni szkarłatnych, pomarańczowych i innych.

01 marca 2021

Naturalne farbowanie tkanin jest pełne niespodzianek - liście laurowe

Liście laurowe zapewne znacie bardzo  dobrze, gdyż są powszechnie stosowaną w kuchni przyprawą. Na pewno są stałym rezydentem mojej kuchni i dodaję je do niemal każdej potrawy. Oczywiście w rozsądnych ilościach, ponieważ mocno wpływają na smak. A czy wiedzieliście, że mają też zdolność naturalnego farbowania tkanin? Ja nie miałam o tym pojęcia. Okazuje się jednak, że dzięki nim można uzyskać bardzo ciekawą i w sumie dość zaskakującą kolorystykę.


O tych niezwykłych właściwościach liści laurowych, a właściwie Laurus nobilis, przeczytałam na blogu Dzikie Barwy (wspominałam Wam o tej stronie w poprzednim poście). Ze względu na to, że większość roślin, zawierających substancje barwiące, pojawi się obficie dopiero za kilka tygodni, postanowiłam zrobić eksperyment właśnie z udziałem wawrzynu. W kuchennych zakamarkach odnalazłam spore zapasy, wystarczające na zapełnienie trzylitrowego garnka, przeznaczonego do moich farbiarskich ćwiczeń. Do farbowania próbek taka pojemność jest w sumie ok, jednak do większych tkanin z pewnością będę potrzebowała czegoś większego. Liczę na to, że podczas najbliższej wizyty w lokalnym komisie uda mi się wyszperać odpowiedniej wielkości sagan. Ale póki co, wróćmy do wawrzynu.