Cisza panująca na blogu od pewnego czasu, jest oznaką tego, że nie spędzam go w Pracowni. Lato, a przede wszystkim rozluźnienie w kwestii obostrzeń sanitarnych, próbuję wykorzystać na zdobywanie nowej energii i inspiracji, które przełożą się na późniejsze działania. Najlepszą ku temu okazją są letnie festiwale. Wokół nich gromadzi się wiele ciekawych osób, często autorów zaskakujących inicjatyw. Udział w tego typu wydarzeniach, to dla mnie najlepszy sposób na poszerzanie horyzontów, zdobywanie wiedzy o trendach, zetknięcie z tym, co jeszcze nieznane. Chociaż staram się regularnie bywać na kilku swoich ulubionych, dobrze już mi znanych festiwalach, to czasem wypuszczam się na coś kompletnie dzikiego. W tym roku udało mi się zawitać na Ethno Polana Festiwal.
Ten prospołeczny festiwal z artystyczną duszą odbył się już kolejny raz, w Podlodówku - małej wiosce na Lubelszczyźnie, na terenie gospodarstwa Ogrody Permakultury. Organizatorami była ekipa festiwalowa pod kierownictwem Mateusza Kierasa, grupa Ehnopolia oraz ekipa Ogrodów Permakultury. Główne założenia idei festiwalu można zawrzeć w kilku hasłach: ekologia, wege jedzenia, zero waste, minimalizm, integracja, warsztaty. Do tego oczywiście muzyka: ethno, reggae, folk i inne ciekawe gatunki. A wszystko w naturalnej scenerii i dość surowych warunkach, co wg mnie jest oczywiście zaletą festiwalu.
Zapraszam do obejrzenia zdjęć, które ukazują miejsce, w którym odbywała się Ethno Polana. Zrobiłam je na samym początku imprezy, gdyż później pełniłam dyżur w biurze festiwalowym. Nie jest to więc pełna relacja, mam nadzieję jednak, że udało mi się oddać klimat i zamiłowanie do natury, którymi emanował ten letni festiwal.