Ostatni weekend spędziłam w kuchni. Nie po to jednak, by przygotowywać smakołyki. Na kuchence przez kilka godzin warzyły się... łupiny cebuli! Postanowiłam wykorzystać energię, którą przyniósł mi nowy rok i przypomnieć sobie emocje związane z naturalnym farbowaniem. A że proces ten jest zwykle nieco nieprzewidywalny, to możecie być pewni, że przez dłuższy czas siedziałam, jak na szpilkach.
Już kiedyś sięgałam po łuski cebuli jako naturalny barwnik, więc jeśli chcecie, to możecie zajrzeć do wpisu Rozpoczyna się nowa przygoda, gdzie znajdują się szczegóły tamtego eksperymentu. Byłam świeżo zajarana farbowaniem naturalnym i chciałam jak najszybciej cokolwiek wypróbować. Chciałam spróbować wszystkiego naraz! Wybór materiałów był jednak ograniczony – łupiny cebuli są dostępne przez cały rok, więc od nich zaczęłam. Zbierałam łuski z zapałem, angażując Seniorki, z którymi prowadziłam zajęcia rękodzielnicze, a nawet panią z bazaru, na którym kupowałam warzywa. Seniorki przynosiły mi siateczki pełne łupin, oddawały jakieś garnki… Było w tym tyle wspólnego zapału! Teraz, po latach, cieszę się, że znowu wyciągnęłam te skarby. BTW, nie ma ktoś starego sitka na zbyciu?
Wracając do weekendowego gotowania – postanowiłam zrobić użytek ze starych lnianych spodni, które już dawno przestały być funkcjonalne. Pocięłam je na cztery części i ufarbowałam oddzielnie, za każdym razem modyfikując rodzaj zaprawy. Tkanina, którą wykorzystałam, to mieszanka lnu i wiskozy. Nie była śnieżnie biała, raczej lekko beżowa. Do tego dodałam kawałek szarego płótna i motek białej muliny – chciałam sprawdzić, jak różne materiały reagują na te same barwniki.
Pierwszy zestaw powstał z samego wywaru z łupin cebuli. Byłam spokojna o efekt, bo to zawsze działa. Kolor wyszedł piękny, złotobrązowy, ciepły i głęboki. Ten odcień od razu skradł moje serce – jest moim faworytem.
Drugi zestaw powstał w wyniku dodania ałunu. Tu też bez zaskoczenia. Kolor przypominający kurkumę – intensywnie żółty, przyjął się pięknie, chociaż jest nierównomiernie rozłożony. Na tkaninie pojawiły się plamy i smugi, co może być efektem zbyt małego garnka, w którym farbowałam. Nie przeszkadza mi to – tkaniny będą służyły jako dekoracje, więc drobne niedoskonałości tylko dodadzą im charakteru.
Trzeci eksperyment przeprowadziłam z użyciem siarczanu żelaza. Powiem szczerze – tu już trochę dygałam, bo moje dotychczasowe próby z tym barwnikiem często kończyły się fiaskiem. Tym razem też wydawało mi się, że nic z tego nie wyjdzie. Kolor był niemal niewidoczny, ale... Gdy tkanina wyschła, odkryłam, że efekt jest zadowalający! Otrzymałam delikatną zieleń.
Niemniej jednak już zdążyłam przygotować kolejna porcję wywaru, aby powtórzyć eksperyment z siarczanem żelaza. Tym razem dodałam go bezpośrednio do wywaru z łupin, pomijając etap z ałunem. Uzyskany kolor był chłodny, szary – wyrafinowany i subtelny. Myślę, że znajdę dla niego wiele zastosowań.
Wiecie co? Przyglądając się tej palecie barw doszłam do wniosku, że wybitnie mi ona pasuje! Jakoś tak mocno koresponduje z kolorami mojej duszy ;) Takie późnojesienne, stonowane, ale z głębią. Zresztą, gdy patrzę na kilim tkany przez moją babcię, widzę podobne odcienie. Być może sięgała po farbowanie naturalne, chociaż wtedy powszechnie stosowano już barwniki przemysłowe. Może nigdy się tego nie dowiem, ale to miła myśl, że mogę w jakiś sposób nawiązać do jej pracy.
Cieszę się, że mój powrót do naturalnego farbowania zaowocował tak piękną paletą barw. Mam gdzieś zakopaną długą białą spódnicę, której nie noszę. Tak sobie myślę, że czeka ją niebawem kolorystyczna przemiana. Tylko na który odcień powinnam ją ufarbować? A Wy co byście wybrali? Może macie własne doświadczenia z naturalnym farbowaniem? Koniecznie mi o tym napiszcie!
Mogłabym zamieszkać w tych kolorach 🤎 Cebula kojarzyła mi się z farbowaniem, ale jajek wielkanocnych. A te mieszanki – kosmos. Czekam na więcej!
OdpowiedzUsuńJak miło wiedzieć, że mamy podobne zamiłowanie do tego typu kolorów 🧡 Jajka to super materiał do farbowania! Można kombinować z listkami pietruszki albo koperkiem, obłożyć tym jajka, okręcić kawałkiem pończochy i do wywaru z łupin cebuli!
UsuńPozdrawiam serdecznie