Akademia Łucznica - ośrodek szkoleniowy pełen twórczej energii

Początek października postanowiłam wykorzystać na zdobycie nowych umiejętności. Już w ubiegłym roku usłyszałam o kursie papieru czerpanego, prowadzonym przez p. Jagodę Krajewską. Zaintrygowało mnie to, że papier można zrobić choćby z trawy. Teraz zdecydowałam się odświeżyć temat z uwagi na to, że w tym roku interesuje mnie wszystko, co ma związek z wszelkim wykorzystaniem roślin. Od wiosny bacznie śledziłam, czy gdzieś nie pojawia się informacja o naborze i w końcu trafiłam na to, czego szukałam. Szkolenie odbywało się w cudownym, znanym mi już wcześniej miejscu - w Akademii Łucznica. Ten ośrodek szkoleniowy prowadzi różnego rodzaju kursy i szkolenia, dysponuje świetnym zapleczem dydaktycznym oraz wykwalifikowaną kadrą instruktorów.

Akademia Łucznica położona jest w bardzo malowniczej okolicy, na skraju Mazowieckiego Parku Krajobrazowego – dawnej Puszczy Osieckiej. Piękny dworek, wzniesiony w roku 1846, stanowi centrum życia przebywających na szkoleniach kursantów. Mieszczą się tu sala konferencyjna, stołówka pomieszczenia biurowe oraz przytulny salon, w którym po zajęciach można zrelaksować się, patrząc na płonący w kominku ogień.


Dawniej dworek otoczony był sporym zabytkowym parkiem, jednak do dziś zachowały się jedynie jego resztki. Wśród starych drzew jest wspaniały kilkusetletni dąb szypułkowy o pięknie uformowanej koronie - w upalne dni daje cudowne wytchnienie od skwaru. Jest też siedliskiem dla pary uroczych sójek, których błękitne piórka co i raz migoczą między konarami. Być może sójek i innych ptaków jest w koronie drzewa więcej, ja dostrzegłam na pewno tę parkę. To naprawdę imponujące drzewo nosi imię "Zosia", co jest ewenementem, gdyż dębom nadaje się przeważnie męskie imiona.

Reliktem dawnej epoki jest również dębowo-akacjowa aleja, prowadząca do pobliskiego lasu. Spacerowałam nią niemal każdego ranka, poszukując dobrej energii na resztę dnia i różnych leśnych skarbów, np. galasów (niebawem poczytacie o nich na blogu trochę więcej).

 

Wracając z tych porannych wycieczek mogłam nacieszyć się widokiem dworku skąpanego w porannym słońcu. Dość rozległy teren, znajdujący się na tyłach budynku, to świetne miejsce zarówno do wypoczynku, jak i zabaw, dla dość licznych szkolnych wycieczek odwiedzających ośrodek szkoleniowy.

Nieopodal dworku mieści się hotelowiec, w którym zakwaterowani są uczestnicy warsztatów - noclegi wliczone są w cenę kursów. Uważam, że to świetne rozwiązanie, gdyż z ośrodka szkoleniowego mogą korzystać osoby nawet z odległych miejscowości, nie martwiąc się o wikt i opierunek. Pokoje są przytulne, czyste, a każdy ma jakiś motyw przewodni, określający wystrój wnętrza. Tak więc można trafić do pokoju inspirowanego Mondrianem, da Vinci czy Alicją z Krainy Czarów. Budynki otoczone są bujną zielenią. Zauważyłam, że rośliny są tylko z grubsza pielęgnowane przez ludzi, raczej pozwala im się swobodnie rozwijać. Mimo to, nie odnosi się wrażenia, że teren jest zaniedbany.

Za hotelowcem znajdują się pracownie - są one przestronne, doskonale wyposażone i przepełnione twórczą atmosferą. Ośrodek oferuje wiele kursów i szkoleń. Można skorzystać między innymi z kursu ceramiki, makramy, sitodruku, tkaniny artystycznej i tradycyjnej. Ten ostatni kurs prowadzony jest przez Agnieszkę Niwińską, która wraz z mężem Mateuszem, tworzy znaną chyba wszystkim wielbicielom  muzyki tradycyjnej, Kapelę Niwińskich. W tym roku można ich było usłyszeć choćby na Jarmarku Jagiellońskim w Lublinie. My poznaliśmy się już kilka lat temu na Taborze Lubelskim czyli Letniej Szkole Muzyki Tradycyjnej w Żółkiewce.
Skoro już wspomniałam o Niwińskich, to dodam jeszcze, że Mateusz prowadzi w Łucznicy Wędrowną Akademię Ciesiołki. Jest to projekt poświęcony architekturze drewnianej Mazowsza, popularyzujący dawne techniki stolarskie i ciesielskie, opierający się głównie na renowacji i rekonstrukcji elementów starych domów drewnianych, ze szczególnym uwzględnieniem tradycyjnych metod pracy i obróbki drewna.

Instruktorzy prowadzący kursy w ośrodku są niewątpliwie specjalistami w swoich dziedzinach. Ponadto mają niezwykłą umiejętność inspirowania uczestników - przynajmniej ja odjeżdżam stąd zwykle w aurze szczególnego natchnienia, co zupełnie nie dziwi. Twórczy duch jest tu przecież wszechobecny. Gdzie nie obrócić oczu, tam można dostrzec coś zaskakującego, inspirującego. Dekoracyjne elementy umieszczone są czasem w zupełnie nieoczywistych miejscach: stoją na pniach drzew, kryją się w zaroślach, a czasem leżą... wprost na trawniku.

 

 

Miało być o kursie papieru czerpanego... Ale nie mogłam nie wspomnieć o tym pełnym twórczej energii i ciekawych ludzi miejscu, jakim jest Akademii Łucznica. Zatem o papierze przeczytacie w kolejnym poście. A jeśli w międzyczasie będziecie mieli okazję skorzystać z jakiegoś szkolenia - gorąco polecam Wam ośrodek w Łucznicy. Ja planuję w przyszłym roku wybrać się tam na kurs batiku... ale kto wie, czy na tym się zakończy?

Komentarze